poniedziałek, 6 lipca 2009

Targi Turystyczne

W ubiegłą niedzielę wybraliśmy się na IV Targi Turystyki. W ogromnej hali swe stoiska ustawili wystawcy z całego kraju. Każdy region Brazylii reprezentowany był przez kilka najważniejszych stanów i miast.

Zasada przyciągnięcia potencjalnego klienta była prosta: zapakować ulotki do atrakcyjnej wizualnie torby. Tam gdzie rozdawano darmowe reklamówki, tam ustawiały się największe kolejki. Szał torbowy nie ominął i nas. Wieczorem, opuszczając targi, doliczyliśmy się dwóch torebek papierowych, dwóch ekologicznych toreb plastikowych, dwóch ekologicznych toreb poliestrowych wyprodukowanych z przetworzonych butelek (mój numer jeden, ze względu na praktyczność i estetykę), jednego plecako-worka, także z poliestru, oraz jednej siatki nieekologicznej. I nie była to jeszcze pełna kolekcja.

Oprócz tego, regiony prześcigały się w wymyślaniu coraz to bardziej oryginalnych pomysłów na zwabienie turysty. Dystrykt stołeczny zaprezentował replikę słynnej katedry w Brasilii, stan Bahia oferował fotografowanie się z baianą w tradycyjnym stroju oraz usługi fryzjerskie, można było także skosztować napoju na bazie guarany o biblijnej nazwie `Jesus´ (jak się jednak okazało nazwa ta pochodzi od wynalazcy tego drinka, Jesusa Norberta Gomesa).

Nie zabrakło również atrakcji dla miłośników dobrego jedzenia. Za jedyne 19 reali, smakosze mogli uraczyć swe podniebienia specjałami kuchni regionalnych. W porze lunchu kolejka do wydzielonej `przestrzeni smaku´ ciągnęła się niemal w nieskończoność. Region północny i północno-wschodni serwował przysmaki z ryb i owoców morza, region środkowo-zachodni danie z suszonego dorsza oraz sałatkę z owocami karamboli, południowy Wschód reprezentowany był przez feijoadę oraz tradycyjne danie paulistańskie Virado a Paulista, a południe kraju przez potrawy z dodatkiem orzechów piniowych. Posiłek umilały zespoły, prezentujące folklor różnych mniejszości narodowych osiadłych w Brazylii, między innymi Włochów, Finów i Ukraińców.


Warto jeszcze wspomnieć o ofercie warsztatów rękodzieła. Każdy chętny, zupełnie za darmo mógł wziąć udział w tworzeniu własnej pamiątki regionalnej. My zapisaliśmy się na lekcję robienia byka z Maranhão, który stanowi podstawowy element obchodów święta pod nazwą Bumba-meu-boi (`Ubij byka´). Początki tego festiwalu, znanego od XVIII wieku, mają swe korzenie w legendzie ukazującej stosunki panujące na północy Brazylii w okresie kolonialnym. Bogaty właściciel ziemski ofiarowuje swej córce dorodnego byka i oddaje go w opiekę swemu zarządcy, Francisco. Kiedy jednak ciężarna żona Francisca, Caterina, wyraża zachciankę zjedzenie byczego ozora, zarządca bez namysłu zabija zwierzę. Występek ten szybko wychodzi na jaw. W obliczu grożącej im śmierci, małżonkowie zwracają się do lokalnych szamanów, curandeiros, z prośbą o wskrzeszenie byka. Na pomocą rytualnego bicia w bęben zwierzę wraca do życia, nieposłuszna para zostaje uniewinniona, a cud zostaje uczczony huczną zabawą.


GALERIA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz