Z zaczęło się to tak: najpierw pierwszy pomocnik diabł
Potem poszło już gładko. Kolejni piekielni wysłannicy kusili — o paradoksie! — niebiańskimi smakołykami: pizzą z tuńczykiem, serową Quatro Queijos, z brokułami, z szynką, moją ukochaną kiełbasianą Calabrezą z cebulką, z bekonem, z mięsiwem wszelakim, z warzywem rozmaitym… Doooość!!!
Ale to jeszcze nie koniec, o nie! Oto przede mną największe tortury, o jakich nikt w Polsce nie słyszał, ani sobie nie wyobrażał: pierwsza — z bananami, druga o smaku ciasta czekoladowego, trzecia nęci czerwienią truskawki, czwarta o wdzięcznej nazwie Romeo i Julia i smaku marmolady z guavy i białego sera, piąta… Była i piąta, z wiórkami kokosowymi, ale tym razem oparłam się pokusie, śmiało spojrzałam w oczy podstępnemu Belzebubowi w stroju kelnera i… poprosiłam o rachunek.
.. aż ślinka cieknie... :P`
OdpowiedzUsuńwiem o czym mówisz... miałam szczęście też tak zgrzeszyć... :))
OdpowiedzUsuńPlanuję wyjazd na dłużej do Brazylii i w związku z tym mam mnóstwo pytań. Byłabym Ci bardzo wdzięczna gdybyś chciała podzielić się ze mna swoim doświadczeniem i informacjami w tej kwestii.
beijinhos,
karolina
PS Może mailowo będzie łatwiej?
Dodalam opcje `Napisz do mnie´ na bocznym pasku, wiec czekam na wiadomosc:)
OdpowiedzUsuń