W sobotni deszczowy poranek wyruszamy w podróż do Visconde de Maua, aby tam świętować trzecią rocznicę naszego związku. Po drodze mamy zamiar odwiedzić sanktuarium maryjne w oddalonej o 168 kilometrów od São Paulo miejscowości Aparecida. Szczęście nam sprzyja i pogoda się poprawia. Słońce wychodzi prawie dokładnie wtedy, gdy zbliżamy się do Nowej Bazyliki, do której oprócz nas ciągną tłumy turystów i pielgrzymów. Wielu z tych ostatnich pokonuje najpierw most prowadzący do platformy widokowej, aby później powrócić do kościoła na kolanach.
Sama budowla, drugie pod względem wielkości miejsce sakralne na świecie, robi imponujące wrażenie. Jednak to co najważniejsze, mieści się w środku i po krótkiej kontemplacji rozmiarów świątyni, udajemy się do jej serca — wizerunku Najświętszej Maryi Panny, patronki Brazylii.
Z tą niewielką rzeźbą Czarnej Madonny wiąże się interesująca legenda, sięgająca XVIII wieku. Wedle podania niepozorną figurkę wyłowiło z wody trzech rybaków, którzy udali się na połów w rzece Paraíba. Niestety, kolejne zarzucania sieci były bezowocne, do chwili, gdy w sieć zaplątała się bezgłowa, poczerniała od długiego przebywania w wodzie, statuetka. Wtedy jeden w rybaków ponownie zarzucił sieci i tym razem wydobył jej głowę. Po tym wydarzeniu ryby zaczęły się w cudowny sposób mnożyć, dzięki czemu rybacy nie wrócili do domu z pustymi rękami.
Wiara w cudowną moc Matki Bożej z Aparecidy jest do dziś tak silna, że wyznawcy z całej Brazylii, a nawet ze świata, zanoszą do niej swe prośby. W podziemiach kościoła mieści się specjalnie urządzona Sala Cudów (Sala dos Milagres), w której wierni pozostawiają wota dziękczynne: fotografie, koszulki ulubionych drużyn, instrumenty muzyczne, modele samolotów, lalki, a nawet odlewy różnych części ciała. Można tu także zobaczyć manekina w kompletnym stroju motocrossowym, pozostawionego przez klub sportowy. Niestety, jak wszędzie i tu wygrywa komercja. W Sali Cudów działa sklepik, w którym można zaopatrzyć się w odpowiednie wotum, a obok otwarto olbrzymią kafeterię.
Sama budowla, drugie pod względem wielkości miejsce sakralne na świecie, robi imponujące wrażenie. Jednak to co najważniejsze, mieści się w środku i po krótkiej kontemplacji rozmiarów świątyni, udajemy się do jej serca — wizerunku Najświętszej Maryi Panny, patronki Brazylii.
Z tą niewielką rzeźbą Czarnej Madonny wiąże się interesująca legenda, sięgająca XVIII wieku. Wedle podania niepozorną figurkę wyłowiło z wody trzech rybaków, którzy udali się na połów w rzece Paraíba. Niestety, kolejne zarzucania sieci były bezowocne, do chwili, gdy w sieć zaplątała się bezgłowa, poczerniała od długiego przebywania w wodzie, statuetka. Wtedy jeden w rybaków ponownie zarzucił sieci i tym razem wydobył jej głowę. Po tym wydarzeniu ryby zaczęły się w cudowny sposób mnożyć, dzięki czemu rybacy nie wrócili do domu z pustymi rękami.
Wiara w cudowną moc Matki Bożej z Aparecidy jest do dziś tak silna, że wyznawcy z całej Brazylii, a nawet ze świata, zanoszą do niej swe prośby. W podziemiach kościoła mieści się specjalnie urządzona Sala Cudów (Sala dos Milagres), w której wierni pozostawiają wota dziękczynne: fotografie, koszulki ulubionych drużyn, instrumenty muzyczne, modele samolotów, lalki, a nawet odlewy różnych części ciała. Można tu także zobaczyć manekina w kompletnym stroju motocrossowym, pozostawionego przez klub sportowy. Niestety, jak wszędzie i tu wygrywa komercja. W Sali Cudów działa sklepik, w którym można zaopatrzyć się w odpowiednie wotum, a obok otwarto olbrzymią kafeterię.
Opuszczamy zatem to miejsce, aby udać się jeszcze na pobliskie wzgórze, na którym umieszczono gipsowe figury, przedstawiające rozmaite scenki biblijne, w tym narodzenie Jezusa, oraz, w centralnym punkcie, historię odnalezienia cudownej figurki. Ostatni rzut oka na panoramę z bazyliką w tle i z niejaką ulgą żegnamy tysiące odwiedzających, którzy nowymi falami napływają do Aparecidy. Nasz kolejny przystanek to Mała Finlandia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz