sobota, 25 sierpnia 2012

Podróże z Cariocą

Do pikniku i występu "Chabrów i maków" pozostał już tylko tydzień, a tymczasem wybrałyśmy się z szefową grupy, Michaliną, do ościennego miasteczka po męskie kostiumy krakowskie oraz damskie kubraczki. Miałam już kiedyś okazję podróżować z wyżej wymienioną oraz jej GPS zwanym pieszczotliwie "Cariocą", ale powtórka z rozrywki była bardzo przygodowa. Carioca uparcie twierdziła, że w podanym miasteczku nie ma takiej a takiej ulicy. Bardzo zresztą słusznie, jak się później okazało.

Po dwóch godzinach krążenia po São Paulo udało nam się wreszcie wyjechać z miasta i trafić w środek faweli na przedmieściach. Po kilku naszych rozpaczliwych telefonach z wołaniem o pomoc, poradzono nam znaleźć  postój taksówek i w ostateczności poprosić o odholowanie na miejsce. Uprzejmy pan taksówkarz stwierdził, że miejsce, do którego zmierzamy jest w zupełnie innym miasteczku, baaardzo daleko. Ponieważ Carioca nadal odmawiała współpracy, nie miałyśmy innego wyjścia, jak tylko skorzystać z rady. Wreszcie mogłyśmy się odprężyć i zdać na absolutnie niezawodny GPS. Tak miły, że postanowił zaczekać, aż się upewnimy, czy na pewno trafiłyśmy pod właściwy adres. Gdy już odebrałyśmy nasze kostiumy i wyruszyłyśmy z powrotem, okazało się, że droga powrotna jest prościutka, żadnych fawel, tylko autostrada. Po niecałej godzinie byłyśmy znów w mieście.


P.S. Nie mogąc doczekać się dzisiejszej próby, już wczoraj przymierzyłam swój krakowski przyodziewek:

 
A tak prezentowali się dziś panowie:
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz