niedziela, 12 sierpnia 2012

A vida nova

Nowe życie, nowe wyzwania. Z czterema walizami, mężem i wizą na stałe w paszporcie wylądowałam szczęśliwie w Brazylii we wtorek. Na razie próbuję się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W najbliższym czasie czeka mnie przeprawa ze strajkującą Policją Federalną. Ostatnia wizyta u nich nie przyniosła rezultatów, dostałam natomiast listę dokumentów, które muszę dostarczyć w celu zarejestrowania pobytu i otrzymania dowodu osobistego oraz adres strony, przez którą muszę umówić spotkanie. Jak żartowały koleżanki z forum, panowie federalni muszą mieć czas na zakup kawy i ciasteczek, żeby mnie godnie podjąć. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to termin zbyt odległy, bo na rejestrację mam jedynie 30 dni od daty wjazdu do kraju.

Przejdę zatem do milszych rzeczy. Pochwalę się, że nie próżnuję i wczoraj rozpoczęłam próby w grupie tańców polskich. Przygotowujemy się do występu na IV Pikniku Polonijnym, który odbędzie się na początku września. Zaczęliśmy od poloneza, ale w planie jest jeszcze krakowiak. Jeśli ktoś pamięta, to akurat w tym ostatnim mam już doświadczenie! Jedyny problem polega na tym, że na razie nie mam partnera…


Z innych miłych rzeczy: w tym tygodniu zamówiliśmy meble do bunkra "Valentina", jak po wakacyjnej wyprawie do Bremy nazywamy nasze wysokie na całe dwa metry mieszkanko. Ale projekt wyszedł pięknie i to, co już udało się zrobić, daje nadzieję na całkiem przytulne lokum dla naszej dwójki.

To tyle wieści z frontu, wracam do oglądania olimpijskiego finału siatkówki, w którym Brazylia rozciera na proch naszych ćwierćfinałowych pogromców, drużynę Rosji. A niech pomści naszą porażkę!

FUI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz