wtorek, 21 sierpnia 2012

Bliskie spotkanie trzeciego stopnia

Kiedy mały gekon wylądował (dosłownie!) na moim łóżku, myślałam, że to wielki i paskudny latający karaluch. Na szczęście te ostatnie wciąż jeszcze przygotowują się gdzieś do nadejścia lata i jeszcze nie nękają ludzi swym okropnym karaluszym jestestwem. A gekoniki są taaakie kochaaane, jak by powiedziała moja koleżanka Agata.


Zwiedzanie pod łóżkiem…

… i na łóżku.










I jeszcze jedna fotka (bo tak się trudno rozstać…)
Do widzenia, mój mały przyjacielu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz