Miniony weekend spędziłam nad Atlantykiem wśród palm kokosowych licznie porastających nadmorski deptak. Praia Grande to jedna z nabliżej od São Paulo położonych miejscowości wypoczynkowych nad oceanem, znajdująca się 86 kilometrów od stolicy stanu. I chociaż z reguły nie narzekam na swoje wyjazdy, to bilans tej podróży wyszedł na zero. A oto szczegółowe kalkulacje:
Minusy:
* Deszczowa sobota i niedziela.
* Opalenizna na raka ze słonecznego piątku.
* Okropne drinki w przyplażowym barze. I zabrakło marakui.
* Leniwa obsługa i drożyzna w innym barze. Nad morzem ryba powinna być najtańsza, prawda?
Plusy:
* Trzy morskie kąpiele
* Świetnie położone miejsce zakwaterowania, dwie minuty od plaży.
* Interesujący targ rękodzieła i kulinariów, w sam raz do odwiedzenia w deszczowe popołudnie. Choć my oczywiście obejrzeliśmy wszystko w słoneczne popołudnie.
* Rewelacyjny obiad w restauracji samoobsługowej. Tanio (tylko 19,90 reali za kilo), dużo i ryba w kilku wersjach do wyboru!
Na deser zaś obejrzałam sobie (na żywo!) policyjną akcję łapania złodzieja. Było jak w filmie, latający helikopter zakreślający koło nad miejscem, w którym rabuś próbował się ukryć, uzbrojeni policjanci, wóz policyjny pędzący po plaży i happy end. Nie dla złodzieja, oczywiście.
niedziela, 22 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Z urodzenia olsztynianka, z zamieszkania paulistana. Zapraszam do odwiedzania mojego blogu, na którym podzielę się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami z życia w Brazylii.
Moje galerie fotografii
Warto zajrzeć
Może warto zajrzeć?
Archiwum bloga
-
►
2013
(14)
- ► października (2)
-
►
2012
(23)
- ► października (4)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz