Niestety, owoce açaí są na tyle nietrwałe, że z północy kraju do São Paulo docierają już w postaci pulpy. Nie zmienia to jednak faktu, że mój pierwszy z nimi kontakt był zaskakujący, — smakiem nie przypominają bowiem żadnego znanego mi owocu, nie są przesadnie słodkie, można wręcz powiedzieć, że nieco mdłe, a jednak jakże intrygujące — ale z całą pewnością była to miłość od pierwszego wejrzenia. Albo, jak kto woli, od pierwszej łyżeczki. Nie ma chyba nic lepszego w upalny dzień, niż miseczka tego zmrożonego smakołyku, przyjemnie odrętwiającego język i podniebienie. Gdybym właśnie występowała w reklamie, mogłabym powiedzieć z rozkoszą: „Mmm… mmm… pycha!".
Açaí z bananem, z marakują oraz w postaci soku
W barze Matriz do Açaí
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz