Zdaje się, że Brazylijczycy znaleźli niekonwencjonalny sposób radzenia sobie z bezrobociem. Otóż nawet niezbyt baczny obserwator zauważy postaci, których codzienne zajęcie wydaje się nie tylko dość zabawne dla postronnych, ale też niespecjalnie potrzebne czy uzasadnione.
Oto przykład: wjazd na teren hipermarketu. Na środku placu stoi coś w rodzaju bramki, przez którą należy przejechać, aby dostać się na drugą stronę rzeczonego placu. Przejazd nie jest płatny, więc po co taka zapora? Odpowiedź jest prosta: aby dać pracę pani, która za nas będzie naciskać czerwony przycisk, podnoszący szlaban zagradzający wjazd.
Przykład drugi: targ owocowy. Przy wjeździe wita nas przemiły pan, który wręcza kierowcy karteczkę (jej zawartość wciąż stanowi dla mnie tajemnicę, jakby chodziło co najmniej o szyfr do sejfu) oraz ustawia woreczek z numerem na dachu samochodu. W drodze powrotnej zaś zdejmuje numer i zabiera wspomnianą karteczkę. Czemu ma to służyć nie pamiętają z pewnością nawet najstarsi Brazylijczycy.
Kolejna historia. Monitoring po paulistańsku. Trzeba tu wiedzieć, że z reguły tutejsze sklepy, zwłaszcza te oferujące niedrogie ubrania oraz mydło i powidło, nie mają drzwi wejściowych, przez co cały czas otwarte są na ulicę. Nasze zabezpieczenia pewnie nie zdałyby tu egzaminu. Ale i na to jest sposób. Wystarczy na ulicy przed sklepem ustawić drabinę, a na niej posadzić pana, jak by to ująć po naszemu, ochroniarza. Nie wiem, czy panowie ci przechodzą trening schodzenia z drabiny na czas, w związku z czym nie znam ich skuteczności w zwalczaniu drobnej przestępczości, ale mam wrażenie, że wcale nie o to chodzi w ich `pracy´. Grunt, że `galeria zawodów dziwnych´ spełnia swe zadanie i zapewnia stałe dochody wcale niemałej grupie Brazylijczyków.
czwartek, 25 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mnie
Z urodzenia olsztynianka, z zamieszkania paulistana. Zapraszam do odwiedzania mojego blogu, na którym podzielę się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami z życia w Brazylii.
Nie wiem czy to nie wydaje się dla Ciebie zbyt proste, ale może to taki system ochrony mienia ;), że jeśli kierowca i woreczek na wyjeździe są, to ok, ale jeśli brakuje któregoś z nich (na przykład kierowca nie ma karteczki) to znaczy że nie jest powołany do wyjeżdżania tym samochodem ;)
OdpowiedzUsuńKażdy sposób walki z bezrobociem w czasach kryzysu jest dobry ;D. Ano bo chodzi o to żeby zarobić, a się nie narobić :)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Plogi :)
Robie, moze masz racje:) Tylko ze jesli karteczke zostawia sie w samochodzie, to zlodziej moze oddac wszystko jak nalezy za ciebie:)
OdpowiedzUsuńDla mnie i tak no 1 jest pani od czerwonego przycisku:) To troche jak w Lostach, jak ten facet musial co iles minut wciskac przycisk:P
Hi Bea, muito legal o seu blog! Parabéns!
OdpowiedzUsuńPena que não entendo nada desse monte de consoantes. Quando vai ter uma versão em português? Seu tradutor (DG) está muito devagar, heim!
Abraços.
Joao