No ale na przykład taka Beata. Piękne, pochodzące z łaciny imię, znaczące tyle, co "błogosławiona". W najczarniejszych nawet myślach nie spodziewałam się, że i ja stanę się obiektem, no w najlepszym razie zdziwienia.
Gdy przedstawiam się komuś po raz pierwszy, zazwyczaj przynajmniej raz muszę powtórzyć, jak mam na imię. I wcale nie dlatego, że moje imię brzmi szczególnie egzotycznie. Wręcz przeciwnie. Brzmi tak znajomo, że ludzie nie dowierzają własnemu słuchowi.
Kilka miesięcy temu, krótko po przyjeździe, gdy odbierałam od kuriera przesyłkę ze sklepu, przydarzyła mi się taka oto rozmowa:
Kurier: Poproszę pani imię.
Ja: Beata.
Kurier (z wielką konsternacją): To może poda mi pani numer dowodu…
Ja: Nie pamiętam w tej chwili.
Kurier (znów próbując desperacko): Hmmm… To może numer telefonu?
Ja: Też nie pamiętam.
Kurier (w odruchu rozpaczy podając mi pokwitowanie): To proszę tu podpisać!
Ja: (podpisuję kwit).
Kurier wnosi paczkę, odbiera ode mnie papier, przypatruje mu się chwilę, po czym pyta: To naprawdę ma pani na imię Beata?
Skąd takie wielkie zdziwienie większości moich rozmówców? Otóż w Brazylii "beata" oznacza ni mniej, ni więcej, tylko dewotkę. Nie raz już słyszałam: "To twoja rodzina musi być bardzo religijna". No cóż, cieszę się chociaż, że wyemigrowałam do Brazylii, bo w Portugalii to miałabym już naprawdę przechlapane…
Portugalska beata
Ja mam już długą i wciąż rosnącą listę moich "imion", najnowsze to Magbo i Margo:)
OdpowiedzUsuńA tak, ja już byłam Baetą i Blatą...:)
OdpowiedzUsuńhi, hi, hi....
OdpowiedzUsuń