niedziela, 13 grudnia 2009

Made in Brazil: Caipirinha

Pamiętam, jak kiedyś w jednym z olsztyńskich pubów zamówiłam caipirinię. Urocza kelnerka odparła, że może mi ją podać… z cytryną. Uprzejmie podziękowałam, próbując jednocześnie zachować spokój wobec próby takiej profanacji.

Będąc w Brazylii z pewnością nie można sobie odmówić jednego: dobrego drinka. Tradycyjna caipirinha składa się z rumu z trzciny cukrowej (cachaça), który stanowi narodowy trunek Brazylijczyków, cukru trzcinowego, lodu oraz cząsteczek limonki. To jest wersja ortodoksyjna. Wersja nieortodoksyjna natomiast to prawdziwy raj owocowy. Ananas, marakuja, kiwi, a nawet truskawki i winogrona — to wszystko może znaleźć się w szklaneczce caipirinii. Same witaminy! A mówią, że alkohol szkodzi zdrowiu.

Oprócz tego, rozmaite wariacje na temat tego popularnego drinka mogą być przyrządzane na bazie różnych alkoholi. Tegorocznym hitem okazała się caipirinha z wódką ryżową sake. Czyżby to kolejny po havaianas wkład Japończyków w rozwój kultury brazylijskiej? Nie wiem, ale popołudnie z przyjaciółmi w barze Frangó przy talerzu najlepszych w mieście coxinhas (rodzaj kotlecików z kurczaka) zapijanych taką właśnie caipirinią z ananasem na długo pozostanie jednym z moich najprzyjemniejszych wspomnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz