niedziela, 11 listopada 2012

Feira da Boskinha

Ponieważ dawno nie pisałam, to chciałam się tylko zameldować:) i wyjaśnić powód nieobecności. Po pierwsze: przeprowadzka, która się na szczęście zakończyła, po drugie: remont, który niestety ciągle trwa i końca nie widać, po trzecie: rozkręcam przedświąteczny biznes i mam sporo pracy, a mianowicie dekupażowanie i filcowanie (szydełkowanie dla przyjemności zostawiłam sobie na po świętach). Nie wiem, na ile interes wypali, na razie jest jakieś tam zainteresowanie, ale konkretne zakupy na razie poczynione jedynie w gronie rodzinnym. Niestety, Brazylia to kraj rękodzielników i mam dużą konkurencję na tym polu, choć akurat filcowanie na mokro nie jest tu szczególnie znane i popularne, więc może powinnam zapełnić tę niszę. Niemniej jednak ja działam, a to co wyprodukowałam, można zobaczyć na Facebooku.

Moja pierwsza ufilcowana torebka na telefon

Jeszcze się pochwalę, że dziś znów odwiedziłam paulistańską filharmonię i wysłuchałam wraz z mężem koncertu dzieł George'a Gershwina oraz Koncertu na klarnet Artiego Shawa. A później uczciłam Święto Niepodległości razem z tutejszą Polonią na tradycyjnym spotkaniu w polskiej kapelanii. Na szczęście wszędzie dziś zdążyłam, bo oba miejsca znajdują się niemal po sąsiedzku. Nie ma to jak dobra logistyka!

FUI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz