niedziela, 3 stycznia 2010

Na ciele malowane

Brazylia to kraj tropikalny, gdzie nawet zimą zdarzają się kilkudziesięciostopniowe upały. A jak wiadomo tam, gdzie gorąco, tam i odzienie raczej skąpe. A jak przyodziewek znikomy, to należy się odpowiednio zaprezentować. Stąd też trwałe zdobienie ciała jest na porządku dziennym, co widać na ulicach brazylijskich miast. O dziwo, wielkość owego ciała nie ma tu nic do rzeczy. Najwyraźniej Brazylijczycy wyznają zasadę, że im więcej ciała, tym więcej powierzchni do zapełnienia tatuażami.

Co ciekawe, w tej dziedzinie panie nie pozostają w tyle. Da się to zauważyć nawet w typowo kobiecych magazynach. W naszej kulturze tatuaże nie zawsze są powodem do dumy i na ciałach modelek są skrzętnie ukrywane lub retuszowane, w brazylijskiej Marie Claire w reklamie bielizny występuje modelka wytatuowana w dwóch miejscach: w dolnej części pleców oraz na stopie. Właśnie te ostatnie są jednym z miejsc najchętniej ozdabianych przez kobiety. Kolejnymi częściami ciała zarezerwowanymi — zdaje się — wyłącznie dla pań są dłonie i wewnętrzna część nadgarstka oraz szyja. Tradycyjne tatuaże na ramionach widuje się częściej u mężczyzn, plecy zaś stanowią powierzchnię najbardziej unisex.

A jakie wzory dominują? Przede wszystkim kolorowe. Tematyka natomiast pozostaje dowolna. Wśród żeńskiej części populacji przeważają oczywiście motylki, kwiatki i gwiazdki, choć zdarzyło mi się dostrzec także bardzo szykowny wzór Indianki polewającej się wodą z trzymanego nad głową dzbanu. Całość utrzymana tym razem w tonacji czarnej i bez zbędnych detali, ot, kontur wypełniony barwnikiem. U mężczyzn: od cytatów z Szekspira po wizerunek bohatera horrorów, laleczki Chucky'ego. Słowem, dla każdego coś miłego.